niedziela, 24 czerwca 2018

Dawno mnie nie było na blogu ale czas jakoś dziwnie przyspieszył i doba zdecydowanie za krótka się zrobiła,złośliwa ;-)
Leżę właśnie i odpoczywam po intensywnych warsztatach aerial jogi prowadzonych przez Monikę Łazuk z OMG jiga &aerial z Warszawy, a warsztaty odbyły się w Meli-Melo w Krakowie.
Uwielbiam się uczyć,szukać inspiracji, poznawać nowości. I to wszystko było na tych warsztatach. Dużo wiedzy,dużo pomysłów,dużo zakwasów. Warsztaty idealne :-)
Teraz pozostaje utrwalenie tego sobie w głowie,przećwiczenie na chuście aby ciało zapamiętało i przekazanie wiedzy dalej. To co tygryski lubią najbardziej. I co tam że ledwo to piszę,taka ręka zmęczona ;-) co mnie nie zabije to mnie wzmocni. A wiem że muszę wzmocnić ręce.
Fajnie jest wciąż się rozwijać!

wtorek, 12 czerwca 2018

Wszystko jest w naszej głowie...

   Post z pozdrowieniami i dedykacją dla mojego doradcy po trudnym i mrocznym świecie internetowym :-)
   Obcy mi jest świat kołczingu i treningów motywacyjnych. Może nie tak,nie tyle obcy co nie przemawia do mnie. Nie dążę do perfekcji. Moim ideałem jest spokój ducha,pogodzenie z samą sobą. Ugłaskanie demonów. Akceptacja uczuć i emocji oraz tolerancja dla wad,nie tylko swoich.
Pamiętam gdy byłam dzieckiem i przychodziłam do domu z płaczem że któraś z koleżanek jest głupia bo coś zrobiła lub powiedziała,moja mama zawsze mi powtarzała-zastanow się dlaczego ona tak zrobiła. Wczuj się w jej sytuację. Może miała gorszy dzień. Może ktoś inny jej dokuczył i wyładowała swoją złość przypadkowo na Tobie. Nie osądzaj.
I to mi niestety zostało. Zawsze staram się zrozumieć racje i powody działania innych. I naiwnie oczekuję tego samego wobec siebie...
Znowu poszłam w dygresję bo miało być o tym jak wiele rzeczy potrafimy sobie wmówić. Najczęściej złych. Sama jestem mistrzynią w powtarzaniu sobie że jestem beznadziejna. Nie potrafię. Nie dam rady. A potem okazuje się że potrafię,daję radę i jest całkiem nieźle. Wzorem jest dla mnie niejaka Anna która na pewnym etapie życia postanowiła sobie że będzie zajebista. I taka się czuje. Nasze słowa,myśli, mają moc. Moc sprawczą. Więc uczę się powtarzać sobie że również jestem zajebista i zasluguję na to co dobre w życiu.
Wszystko jest w naszej głowie. Marzenia, plany,lęki,zwątpienia. I to my decydujemy co wygrywa. Ja wciąż powtarzam że mam szczęście do ludzi i to szczęście trwa. Wciąż spotykam fantastyczne osoby na swojej drodze.
Wciąż uczę się tego że zdarzenia wokół mnie mają zabarwienie neutralne. To moja reakcja nadaje im kolor i emocje.
Są zdarzenia które wydają się końcem świata. I często nim są. Kwestią wyboru jest czy poddasz się rozpaczy czy staniesz do walki o siebie. Bo przecież tyle innych światów przed nami. Nie lepszych,nie gorszych. Innych.
Największą sztuką w życiu jest potrafić znaleźć szczęście w samym sobie. Bo jeśli nie ma go w nas,na próżno szukać go w innych.
Niezwykle ważna jest akceptacja swoich uczuć. Zwłaszcza tych negatywnych. Złości, rozgoryczenia, może nawet chęci odwetu. Blokowanie tych emocji,wypieranie ich powoduje tylko większy ból duszy. Nad każdym takim odczuciem trzeba się pochylić,przeanalizować jego genezę i przeoddychać to. Poczekać aż złość minie,smutek zelżeje. I wtedy odwet nie będzie potrzebny.
Ja mocno odczuwam szczęście na macie. Mój umysł wycisza się,myśli skupiają się na ruchu i oddechu. I wtedy w mojej głowie panuje spokój...

niedziela, 10 czerwca 2018

Power Yoga czyli lepiej się spocić niż się nie spocić ;-)

Nigdy w życiu nie podejrzewałam u siebie mocnej energii. W szkole unikałam wuefu jak mogłam. Później również nie przemęczałam się. Aż przyszedł moment że pomyślałam że trzeba coś ze sobą zrobić. 
I odkryłam że lubię to :-) 
Lubię pokonywać własne bariery,lubię zmęczenie mięśni,pot spływający po plecach,lubię to uczucie po wysiłku,ten zastrzyk endorfin. 
I to jest fakt że wraz z wzmacnianiem się ciała wzmacnia się umysł,poczucie własnej wartości. Psyche i some są współzależne od siebie. Gdy ciało jest mocne to i umysł ma moc,gdy szwankuje psyche ciało również słabnie. 
Gdy moja mama chorowała a potem zmarła,straciłam całą moją moc. Moje ciało jakby w odpowiedzi na potężny stres oddało wszystkie siły umysłowi,cała energia skierowana została na przetrwanie. 
Później praktyka pomogła przetrwać żałobę...
Ale nie o tym chciałam pisać. 
Tylko o tym jak fajnie czuć moc własnego ciała. 
Lubię obserwować własne odczucia w trakcie praktyki. Pierwsze wejście w psa z głową w dół,gdy mięśnie dopiero się rozgrzewają,rozciągają. I różnica gdy po kilku sekwencjach czuć moc i sprężystość w ciele. 
Kocham intensywną praktykę,wymagającą skupienia. Lubię zatrzymania w pozycjach. Dają czas na dopracowanie asany,skierowanie uwagi na każdy jej aspekt,ułożenie ciała,oddech. 
Miód na serce każdego instruktora to obserwowanie postępów swoich joginów, gdy to co kilka praktyk temu było nie wykonalne teraz jest już możliwe. 
Jedna z moich joginek niedawno powiedziała że dzięki praktyce ze mną zrozumiała że pies z głową w dół jest pozycją relaksacyjną. 
Aneta,to dla mnie naprawdę niesamowity komplement,dziękuję 😘

Chaturanga z nogami w chuście

      Wczoraj był dzień kolorowej skarpetki. Dzień dzieci z zespołem Downa. Ale również dzień wyrównywania szans dzieci z problemami rozwojo...