Pozycja wyzwanie, pozycja której się nienawidzi do czasu gdy nienawiść przejdzie w miłość ;-) miłość przychodzi w momencie gdy ciało się wzmocni na tyle by w końcu wykonać chaturangę.
Potem przychodzi czas na kij podparty w trzech punktach i inne wariacje na temat, aż dojdziemy do lewitacji ;-);-);-)
Chaturanga wymaga siły całego ciała. I tu natura nie jest sprawiedliwa, facetom jest łatwiej. Mają więcej tkanki mięśniowej od nas, z tej okazji silniejsze ramiona. My musimy włożyć więcej pracy w wejście w tę pozycję, ale za to potem jaka satysfakcja!
W każdym razie mocne ramiona to nie wszystko, bardzo ważne są silne mięśnie centrum, czyli mięśnie brzucha i te przy kręgosłupie. Warto trenować deskę.
Moja droga do chaturangi nie była łatwa ani szybka. Na początku było to bezwładne plaśnięcie na matę i myśl "wrrr, przecież to nie jest do zrobienia przez normalnego człowieka, never ever, w życiu alternatywnym chyba, jak urodzę się umięśnionym samcem"
Potem był dość długi etap gdy ręce już się wzmocniły ale brzuch jeszcze flaczył i ciężko było podwinąć kość ogonową i wydłużyć ciało więc tyłek zostawal w górze. Się ma pośladki, się je pokazuje, co będę chować ;-)
No i pewnego dnia zabrzmiały fanfary i chóry anielskie i zrobiłam prawdziwą, uczciwą chaturangę. I poczułam MOC.
Ta pozycja ją daje. Nie tylko poczucie mocy w ciele ale i w głowie. Uczucie że skoro mogę zrobić chaturangę to mogę wszystko. I to jest bezcenne uczucie :-) dlatego warto powalczyć.
Jak wejść w pozycję?
Gdy jesteś w desce popracuj piętami mocno w tył a czubkiem głowy w przód by rozciągnąć ciało. Przenieś ciężar ciała do przodu wysuwając barki przed dłonie. Trzymając łokcie blisko żeber zacznij je uginać i zejdź w dół na tyle by Twoje ramiona i przedramiona utworzyły kąt prosty. Oddychaj :-) ciesz się pozycją :-)
Na zdjęciach dwie mało idealne chaturangi i jedna absolutnie idealna 💞